Jakoś wybitnie nie chce mi się dziś pisać na blogu, ale cóż, skoro wczoraj nie miałam czasu, bo protestowałam, to dziś muszę nadrobić. Cały dzień to odkładałam na później...
W kwestiach robótkowych sprawy mają się następująco:
- Utylizacja Puchatki zatrzymała się na poziomie czarnego ściągacza, ale od ostatniego postu udało mi się przynajmniej metodą dedukcji dojść do tego, że brakujący kłębek jest teraz poszewką na poduszkę, a wcześniej w ramach utylizacji miał stać się otulaczem warkoczowym... Teraz czeka mnie prucie, bo poszewka nie przypadła do gustu ani mnie, ani fretce i teraz leży gdzieś schowana
- Torebka z grubej szarej włóczki została zaczęta i wreszcie efekt mi się podoba, ale mam jej dopiero 5 rzędów i szukam właśnie jakiegoś fajnego wzoru z małej ilosci oczek, żeby wyglądała odpowiednio.
- No i w planach najbliższych mam jeszcze przerobienie dwóch włóczek z moich zasobów - jakiejś delikatnej w dotyku mieszanki z włosem średniej długości i merino od Scriptorii. Z obu powstaną bardzo proste, małe bolerka, bo ostatni przegląd szaf ujawnił mnóstwo bluzek i koszulek z krótkim rękawem, a mało rzeczy z długim rękawem. A jak powszechnie wiadomo potrzebą matką wynalazków (i pomysłów na najbliższe robótki :D).
Kolory na zdjęciu bardzo przekłamane, bo kudłaty motek jest bardziej szmaragdowy, a gładka włóczka ma jaśniejszy kolor. Nie mam siły dziś na walkę z aparatem i jego przekonaniem co do kolorów, więc lepiej nie będzie...
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Proszę, zostaw po sobie ślad, bym wiedziała, że ktokolwiek przeczytał to do końca :)