A teraz przykłady - dwie bombki atłasowe i jedna bombka z aksamitu. Wprawedzie na fotografiach lepiej prezentują sie te pierwsze, jednak w rzeczywistości to właśnie aksamitka wygląda najlepiej...
Blog twórczy - grafomania rysunkowa i różnorodne rękodzieło.
Jak zachować tę chwiejną równowagę pomiędzy opłacalnością dla twórcy a możliwościami sprzedaży? Jak wycenić rękodzieło?
Kurs obrazkowy techniki decoupage dla początkujących - jeśli nie wiesz od czego zacząć, to jest post właśnie dla Ciebie. Przejrzysty tutorial krok po kroku pozwoli ci ozdobić dowolny przedmiot techniką decoupage.
Oto moja praca dyplomowa. Cykl 5 linorytów o wymiarach 50x70 cm dotyczących tematyki urbanizacji oraz anatomii miasta, a także tego co zostaje, gdy w sztucznym krajobrazie zabraknie ludzi. Mroczne i kontrastowe grafiki wykonane tradycyjnie, przy użyciu prasy drukarskiej.
Pierwszy post z cyklu pozwalającego pozbyć się resztek włóczki i pojedynczych kłębków. Subiektywna lista najlepszych wzorów, które wymagają niewiele surowca.
Moje obserwacje po 100 dniach codziennej edycji bloga. Wszystko co się udało, co nie wyszło, no i oczywiście o tym co mnie zaskoczyło...
Odzyskanie przestrzeni biurka spowodowało u mnie dzisiaj niesamowity przypływ mocy twórczej i zaowocowało małym hafcikiem. Wzór zobaczyłam nieddawno na blogu Justyny, a konkretnie tutaj i od razu pomyślałam, że chętnie go sobie wydłubię przy jakiejś okazji. Niestey nie mam schematu i zmuszona byłam robić na podstawie zdjęcia, więc jest to zupełna wariacja na temat. Oczywiście kolory dobrałam na oko korzystając z zasobów zgromadzonych w domu - większa część z nich jest nienumerowana i nie mam pojęcia jaka firma mogła je wyprodukować.
Hafcik znalazł juz swoje miejsce w podkładce pod kubek. Swoją drogą chętnie ponarzekam ww tym miejscu - kupiłam kilka różnych obramowań na hafciki w specjalistycznym sklepie i okazuje się, że mmateriał + mulina to za grubo i nie chą się domykać. Fotka zmieściłaby się bez problemu, ale haft już specjalnie nie chce... A kupowałam te drobiazgi jedynie z przeznaczenim na ekspozycję małych craftów dość długo szukając właściwych. Nauczka na przyszłość dla mnie...
A teraz proszę podziwiać :D
Wszystkie elementy malowane sa na ścianach farbami akrylowymi, część dodatkowo farbą brokatową. Wielkość całkowita zamku to ok. 1,7 x 2 m, każda mała wróżka natomiast ma ok. 30 cm, natomiast czarodziejka z różczką ok. 50 cm wysokości.
Na pierwszy ogień niech pójdzie prezent walentynkowy - pierwsza rzecz wykonana przeze mnie na drutach, ścieg karowany prawy (francuzki), 300 gram włóczki Puchatki, druty 4,5 mm, długość szalika to ok. 180 cm, a szerokość 20 cm. Szalik jest prosty nie ma żadnych ozdób i taki właśnie miał być, zwykły i męski.
Poza tym przy okazji zroniłam zdjęcia szala mamy, ktory tez swego czasu był prezentem, na Święta Bożego Narodzenia w zeszłym roku. Jest to przerobiony przeze mnie wzór bieżnika. Bardzo mi się on podoba. Do kompletu jest jeszcze czapka, ale nie była w mamy klimacie i teraz zastanawiam się co z nią zrobić. Może w przyszłym roku wyląduje na Dzianej Mafii jesienią, albo sama zacznę ją nosić... Ale wróćmy do tematu szalika - długość z pomponami ok. 2 m, szerokość ok.30 - 35 cm. Zużyłam jakieś 150 gram włóczki Zorza, dziergałam na szydełku 3,5
I na koniec jeszcze detal wzoru - heh, dzieki temu prezentowi nauczyłam się słupków krzyżowych :D Ogólnie rzecz biorąc lubię projekty, które pozwalają mi się uczyc czegoś nowego, chociaż ich wykonanie trwa dłużej niż gdybym bazowala na tym co już umiem, ale dzięki temu ciągle się rozwijam i to co już potrafię nie nudzi mi się tak szybko
Jeśli ktoś byłby chętny to mogę rozrysować wzór i wrzucić na bloga.
A na kniec chcę się poskarżyć na własną głupotę w sumie - nie mam zdjęć kilku ostatnich prac, bo zapomniałam ich zrobić - tak więc bez dokumentacji są etui na komórkę z motylem, serweta ananasowa (90 cm średnicy, nierównomiernie pleciona cienka bawełniana nić "z zasobów", szydełko 1,25 i mnóstwo dziubdziania) oraz obrus dla dziadków, również prezent na Boże Narodzenie w ubiegłym roku. I o ile błąd ten prz etui i obrusie mogę naprawić, to serweta poszła juz do obcych ludzi i nie mam żadnej dokumentacji fotograficznej, która by jej dotyczyła. Szkoda...
Minął weekend, spałam w jego trakcie jakieś 7 godzin w sumie (3 godziny jednego dnia i 4 godziny drugiego) i nie robiłam nic innego tylko sgraffito, ale za to na ścianie w jednym z budynków mojej szkoły zagościło moje dzieło.
Wkrótce postaram się zamieścić wpis dotyczacy wykonywania sgraffita, a póki co prezentuję gotowy efekt prac :
Poza tym znów biorę udział w kolejnych Candy blog - na blogach Sztuki Oswojonej , Pasje Costy oraz Hafty Yoli
Zadowolona jestem, bo rama wygląda dużo lepiej po odnowieniu i teraz przez wiele lat może wisieć na ścianie zgobiąc ją zamiast szpecąc, jak miało to miejsce wcześniej.
Rama ma wymiary 65x35cm i szerokość listwy 10cm. Pierwotnie ornamenty wykonano z masy ramiarskiej z dodatkiem drewna, a moje uzupełnienia to gipsowe odlewy i masa kredowo-klejowa robiona według podawanej na blogu receptury
Najpierw fotografia sprzed renowacji
Parę zdjęć z przebiegu pracy
A na koniec rama po renowacji, pomalowana i częściowo pozłocona.
Wszelkie elementy widoczne jako białe są moimi uzupełnieniami lub odlewami. Rama złocona jest złotem płatkowym 23 i 3/4 karata - poszło jakieś 8 płatków standardowej wielkości 8x8cm. Rama pochłoneła ok. 100 godzin pracy w sumie, chociaż nie jestem tego w stanie dokładnie określić.
Czaka i szalik wykonane z grubej włoczki moherowej w kolorze błękitnym. Ciepłe i przyjemne w noszeniu. Włóczka jest z odzysku i posiadał zgrubienia, które w kilku miejscach widać na zdjeciu. Komplet się podobał (jest to moja wariacja na temat "byle było grubo na skroniach i pasowało do siebie") Wzór z głowy :D Fotki trzaskane komórką wie jakośc nie jest zachwycająca, ale lepszych niestety nie będzie, więc trzeba się zadowolić takimi...
Poza tym zgłosiłam się do kolejnego Candy - słodkości na swoim blogu rozdaje Sasilla
Najpierw Fretka w mieszkaniu w Nysie na stoliku dortwała się do zostawionej przez kogoś nieopatrznie herbaty - zupełnie nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jest to przysmak Zwierzaka. Tak długo będzie próbować się do niej dobrać, aż jej się uda, nie zniechece jej 30 zestawianie na podłogę (bo przeciez nie można chodzić po stole)
Kolejne zdjęcie równiez z Nysy - mój pokój miał wyjście wprost do niewielkiego ogródka i czasem zdarzało sie wyjśc na słoneczko razem ze Zwierzem, chociaz zawsze był to dla mnie stres czy Zorza czegoś nie poczuje i nie pogoni za myszami, czy czymś podobnym, a wtedy to ja bym sobie mogła wołać (heh, to nie pies jak już wspominałam)
A tutaj wielkie zęby Zwierza obnarzone w akcie ... ziewania :D Potrafi ich niekiedy użyć i nieźle dziabnąć, ale na szczeście nie robi tego często, ani na złość. Niestety obcych nie lubi i koniec. Gryzie dotkliwie po stopach jeśli ktoś ośmieli się przyjść
Tutaj natomiast dowód, że dla fretki nie ma miejsc, gdzie nie wolno wchodzic, ewentualnie gdzie wejść się nie da. Tutaj pyszczek wystaje ze zrolowanego ciasno dywanu. Tak na marginesie, to mój Zwierz jest jakiś wybrakowany - nie ma kręgosłupa - to co fretka potrafi zrobic ze swoim ciałem jest zupełnie niepojęte, szczególnie kiedy śpi, chociaż nie tylko
Tutaj fretka, Mój Mężczyzna i przysmak, czyli Maltpasta. Dla tego smaku, to nawet fretka może być "grzeczna przez kwilę". Ale zdjęcie pokazuje też co innego, Zorza robi słupka i łapkami opiera się o powietrze (naprawdę! jak traci równowagę to łapki idą w ruch, a pazurki się rozczapierzają)
I na koniec dowód, że fretka wszedzie wsadzi swój małyciekawski pyszczek - fotka zrobiona przy okazji kursu obrazkowego techniki decoupage Nic ważnego nie może się zdarzyc bez wiedzy Zwierza
Muszę niestety przyznać, że wszędobylstwo Zorzy, jej upór i wtykanie wszędzie pyszczka końcczą się często katastrofalnie - rozlana herbata, potłuczony kubek, rozkopane doniczki zostawione w zasięgu łapek, biurkow wywrócone do góry nogami itp. Ale generalnie jest to urocze i kochanie zwierzątko, chociaż dość wymagajace i nie nadające się dla każdego. Ale urocza potrafi byc jak żadne inne :D
Na zdjęciu widać czego używam :D patyczek służy do zwijania mniejszych watek niż patyczki do uszu, w tle jest słoik w którym magazynuję zuzyte watki, poza tym piórnik potrzebny zawsze, bo to moja trzecia ręka, poza tym gumowy gładzik dwustronny i chusteczki, żeby go wycierać. No i oczywiście jeszcze miska z ciepłą wodą, a wewnątrz niej masa w małym słoiczku, żeby była ciepła i plastyczna Brakuje mi tu jedynie miękkiej szczoteczki do odgarniania pyłu. I wszędzie nieodzowny brudek - konserwacja zabytków to wbrew pozorom jeden z najbardziej brudnych zawodów jakie znam, porównać go można chyba jedynie z budowlanka na niewielką skalę - kto miał jakis mały remont wie co mam na myśli :-P
Mam nadzieję że jeszcze dzisiaj wieczorem rama dostanie "ubranko" w postaci silikonowej formy ornamentu :D