Jak wycenić rękodzieło

Jak zachować tę chwiejną równowagę pomiędzy opłacalnością dla twórcy a możliwościami sprzedaży? Jak wycenić rękodzieło?

Kurs decoupage krok po kroku

Kurs obrazkowy techniki decoupage dla początkujących - jeśli nie wiesz od czego zacząć, to jest post właśnie dla Ciebie. Przejrzysty tutorial krok po kroku pozwoli ci ozdobić dowolny przedmiot techniką decoupage.

Dyplom magisterski - Urban terror

Oto moja praca dyplomowa. Cykl 5 linorytów o wymiarach 50x70 cm dotyczących tematyki urbanizacji oraz anatomii miasta, a także tego co zostaje, gdy w sztucznym krajobrazie zabraknie ludzi. Mroczne i kontrastowe grafiki wykonane tradycyjnie, przy użyciu prasy drukarskiej.

Co zrobić z resztek włóczki? Pomysł 1

Pierwszy post z cyklu pozwalającego pozbyć się resztek włóczki i pojedynczych kłębków. Subiektywna lista najlepszych wzorów, które wymagają niewiele surowca.

100 dni codziennego blogowania

Moje obserwacje po 100 dniach codziennej edycji bloga. Wszystko co się udało, co nie wyszło, no i oczywiście o tym co mnie zaskoczyło...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 24 września 2012

Kocie uszka ^.,.^

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...



No i u mnie tak jest z uszkami - niby jestem dorosła, poukładana i sensowna, ale tak na prawdę czasem wychodzi ze mnie straszny dzieciuch. Uszka chciałam sobie kupić już na wrocławskim konwencie fantastyki Polcon 2012, ale mi się nie udało, bo cały zapas sprzedał się zanim w ogole tam dotarłam. No i od tego czasu uszka nie dawały mi spokoju.

No i w weekend w ramach pocieszania po rozczarowaniu ceną wełny na wymarzoną opończę - 85 złotych za metr (sic!) - kupiłam sobie trochę sztucznego futerka i trochę polaru :) No i niewiele myśląc popełniłam sobie jedną sztukę uszek. Trochę im wprawdzie brakuje do perfekcji, ale jak na pierwszy raz uważam, że jest naprawdę w porządku.

Przód:

Tył:

Detal:

Ps. To na pewno nie będą moje ostatnie uszka...

środa, 19 września 2012

Dywanik łazienkowy na szydełku

Dywanik łazienkowy na szydełku robi się od piątku, bo zaczęłam go w ramach buntu przeciwko kurteczce z resztek. Po raz kolejny życie pokazuje, że nie nadaję się do długoterminowych projektów i po prostu mnie one nudzą. Na piątkowym spotkaniu na Facebooku zamiast dalej dziergać biały sweter wzięłam się za szybką i potrzebną robótkę.

Inspiracja była całkiem nietypowa - lubię śmieszne i odjechane akcenty na co dzień w domu, więc stwierdziłam, że zamiast zwykłego, okrągłego dywanika będę miała w łazience Angry Birds! Niestety pole manewru mam trochę ograniczone, bo kafelki mam w różowe ciapki, a fugi są wiśniowe, więc wybór padł na czerwonego ptaszora. Pomyślałam, że przynajmniej będę miała wesołe poranki :)


Do produkcji użyłam pokazywanych ostatnio (i częściowo już posortowanych) włóczek od Ewy, więc to kolejna korzyść, bo kłębki ze strychu stają się czymś przydatnym, przestają zajmować niepotrzebnie miejsce i będą wykorzystywane na co dzień.

Na chwilę obecną dywanik wygląda tak:


Niestety aparat dziś na wszelkie możliwe sposoby uprzykrzał mi życie, więc musiałam sobie radzić komórką. Następnym razem obiecuję lepsze fotki, ale teraz po prostu chciałam się pochwalić tym co zrobiłam. Dywanik w każdym bądź razie spełnia swoją funkcję, jest bardzo gruby i ciepły.

Dla porządku dodam tylko, że szydełkowałam na szydełku 12mm korzystając jednocześnie z 12-13 nitek.

wtorek, 11 września 2012

Spotkanie wymiankowe

W ostatnią sobotę spotkałam się z Ewą z bloga Świat Amalii w celu wymiankowym.
Po raz kolejny okazało się, że rzeczy mi zbędne mogą się okazać dla kogoś prawdziwym skarbem. Pokochałam wymianki jeszcze bardziej niż wcześniej!


Dla porządku napiszę, że pozbyłam się różnych serwetek i drewienek do decoupage, bo wyrosłam z tej techniki w międzyczasie, do mojego kartonika dorzuciłam też trochę scrapkowych przydasi, bo moja przygoda z tą dziedziną nie dawała satysfakcjonujących mnie rezultatów. Dorzuciłam też kilka książek robótkowych, głównie o hafcie,bo i tak nigdy nie wygospodaruję czasu na naukę, przy okazji pozbyłam się też resztki mulin, które zalegały w domu. Ale najważniejsze jest to co dostałam w zamian - 5 ogromnych worków pełnych włóczek, w sumie około 600 litrów różnych kłębków.



Jestem w trakcie przeglądania moich skarbów i segregowania ich kolorystycznie. Zastanawiam się co z nich zrobię... Na pewno się nie zmarnują, bo ostatnio mam wielką ochotę na dzierganie wielonitkowych dzianin podobnych do mojej recyclingowej kurtki.


No i jeszcze kila słów o spotkaniu z Ewą. Muszę przyznać, że czas spędziłam bardzo miło, okazało się też, że wspólna pasja jest wystarczającą płaszczyzną porozumienia, by przełamać pierwsze lody. Świetnie nam się gadało i mam nadzieję, że będziemy mieć jeszcze ku temu okazję, a spotkanie było pierwszym z wielu.

środa, 5 września 2012

Popłoch wśród trupów w szafie

Temat zabawny, ale w środku tym razem trochę konkretów.
Chyba wreszcie znalazłam sposób na niedokończone projekty (zwane UFO od angielskiego unfinished object lub bardziej swojsko, trupami z szafy, bo leżą tam przez wieczność i usilnie staramy się o nich zapomnieć)
Kto śledzi bloga od dłuższego czasu,ten wie, że wykańczanie nie jest moją mocną stroną, często też porzucam długoterminowe projekty, ale przeprowadzka okazała się pod tym względem zbawienna, bo wreszcie udało mi się wygospodarować podręczne miejsce, w którym leżą rozgrzebane robótki. Oto komoda:


A tak wygląda jej wnętrze:



 A w niej 3 szuflady, z ktorych każda mieści robótki w różnych stadiach ukończenia. Im niżej, tym gorzej. Dzięki takiemu układowi udało mi się właściwie od ręki skończyć już dwa projekty, które czekały tylko na wszycie nitek. Z kolejnymi sprawa też wygląda coraz lepiej...

Żeby nie być gołosłownym oto zdjęcia skończonych robótek. Najpierw szal pomponikowy:



No i superdługi szalik z nietypowej fantazyjnej włóczki - jest bardzo obszerny ma około 25 centymetrów szerokości i prawie 3 metry długości, więc jest się czym owijać. Oto on:


Przybyło też trochę białego swetrzyska z recyclingu, ale dziś już nie mam siły na sesję zdjęciową, więc pokarzę postępy przy najbliższej okazji. Mam nadzieję, że teraz znów będzie mi łatwiej znaleźć czas na blogowanie, bo przeprowadzkowe zamieszanie chyba można już uznać za zakończone, podobnie jak zmianę pracy, która przyplątała się w międzyczasie i zajęła mi cały dostępny czas, bo przez miesiąc ciągnęłam półtora etat. Na szczęście wszystko się unormowało, a fakt, że teraz codziennie dojeżdżam do pracy przez mniej więcej godzinę powoduje, że mogę bez problemu znaleźć czas na tworzenie szkiców postów w MPK, a potem jedynienadawać im ostateczny szlif na komputerze, co pewnie od dziś będzie miało miejsce. I na koniec muszę powiedzieć Wam w sekrecie, że strasznie za Wami tęskniłam...