Jak wycenić rękodzieło

Jak zachować tę chwiejną równowagę pomiędzy opłacalnością dla twórcy a możliwościami sprzedaży? Jak wycenić rękodzieło?

Kurs decoupage krok po kroku

Kurs obrazkowy techniki decoupage dla początkujących - jeśli nie wiesz od czego zacząć, to jest post właśnie dla Ciebie. Przejrzysty tutorial krok po kroku pozwoli ci ozdobić dowolny przedmiot techniką decoupage.

Dyplom magisterski - Urban terror

Oto moja praca dyplomowa. Cykl 5 linorytów o wymiarach 50x70 cm dotyczących tematyki urbanizacji oraz anatomii miasta, a także tego co zostaje, gdy w sztucznym krajobrazie zabraknie ludzi. Mroczne i kontrastowe grafiki wykonane tradycyjnie, przy użyciu prasy drukarskiej.

Co zrobić z resztek włóczki? Pomysł 1

Pierwszy post z cyklu pozwalającego pozbyć się resztek włóczki i pojedynczych kłębków. Subiektywna lista najlepszych wzorów, które wymagają niewiele surowca.

100 dni codziennego blogowania

Moje obserwacje po 100 dniach codziennej edycji bloga. Wszystko co się udało, co nie wyszło, no i oczywiście o tym co mnie zaskoczyło...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 31 maja 2012

Nowa domowniczka :)

Już dawno planowałam ten zakup, ale zawsze coś stawało mi na drodze.
A to kasa się gdzieś rozeszła, a to w mieszkaniu nie byłoby go gdzie postawić. Ale pewnego razu się wściekłam i stwierdziłam, że już dość tego odkładania. Wystarczyło kilka chwil na Allegro i już była moja....

No i tym sposobem stałam się szczęśliwa posiadaczką manekina krawieckiego :)
Zobaczcie jaki śliczny:




Przy okazji chce Wam pokazać też odebraną wczoraj z poczty lawendę - muszę Wam powiedzieć w sekrecie, że pachnie ślicznie i było ją czuć nawet przez kopertę i folię! Teraz muszę znaleźć czas na wypełnienie i ozdobienie lawendowych woreczków. 30 złotych to moim zdaniem naprawdę rozsądna cena za 450 gram suszonych kwiatów. W sumie na zakupowe fanaberie wydałam około 150 złotych i szczerze przyznam dawno się z niczego tak nie cieszyłam jak z manekinki i tej lawendy :)

250 gram lawendy to jest tyle:

A 450 gram to aż tyle!

A teraz uciekam zastanawiać się nad imieniem dla niej. Może macie jakieś pomysły?  

wtorek, 29 maja 2012

Fundacja Tworzy.pl

Po raz pierwszy chwalę się moimi marzeniami dotyczącymi fundacji wspierającej rękodzielników tak publicznie. Czuję się trochę dziwnie i nieswojo, jakbym pokazywała Wam największy skarb i bała się Waszej reakcji...

Tak czy inaczej plan ten siedzi w mojej głowie już od bardzo dawna - pisząc pracę magisterską i spotykając się wówczas na każdym kroku z Waszą pomocą myślałam o tym, że chciałabym się Wam odwdzięczyć. Później wyniki badań i moje własne spostrzeżenia pokazały mi natomiast jak wiele jest do zrobienia. Jakiś czas temu udało mi się kilkukrotnie spotkać z moimi czytelnikami w realnym świecie i okazało się, że zawsze i bez wyjątku są to przecudowne osoby, a spędzanie z nimi czasu to prawdziwa przyjemność, moment, którego się wyczekuję. Wtedy poczucie, że chcę i powinnam coś zrobić stało się jeszcze większe.

Ale ostateczna decyzja zapadła niedawno - po lekturze regulacji prawnych, rozważaniach dotyczących tego, co tak na prawdę mogłoby się wydarzyć, po lękach czy to w ogóle ma sens, stwierdziłam, że dopóki nie spróbuję, to się nie dowiem. Zatem stwierdzam oficjalnie - rozpoczynam działania mające na celu utworzenie Fundacji Promocji i Rozwoju Rękodzieła Tworzy.pl.

Mam nadzieję, że tak jak do tej pory będę mogła liczyć na Wasze wsparcie i porady. Wiem, że jeśli Wy pomożecie mi, ja będę w stanie pomagać Wam. Mam nadzieję, że przynajmniej część z Was będzie chciała w jakiś sposób uczestniczyć w tym przedsięwzięciu, zatem zapraszam do Grupy na Facebooku, aby śledzić na bieżąco to, co się dzieje zapraszam na fanpage Fundacji, zapraszam także do kontaktu mailowego (yadis@o2.pl) we wszystkich sprawach z tym związanych.

Na koniec jeszcze mam dla Was konkurs - od czegoś trzeba zacząć więc chciałabym mieć logo Fundacji. Nagrodą ode mnie dla zwycięzcy będzie szal lub chusta z jasnobłękitnego jedwabiu Filisilk wykonana na specjalne zamówienie lub dowolna z prac prezentowanych dotychczas na blogu (o ile tylko jest dostępna lub możliwa do odtworzenia). Jeśli ktoś chce coś dorzucić do tej oferty, to chętnie przyjmę bez grymaszenia. Liczę na Was! Nawet jeśli nie jesteście grafikami, ale po prostu chce się Wam chcieć, to spróbujcie swoich sił - nie ma złych pomysłów :) Głosowanie odbędzie się na blogu za miesiąc w specjalnym poście, gdzie zaprezentowane zostaną wszystkie propozycje. Jeśli chcecie wziąć udział w zabawie wrzucajcie linki do prac konkursowych w komentarzach lub wysyłajcie mi grafiki na maila yadis@o2.pl.

poniedziałek, 28 maja 2012

Niesamowite candy

Czasem człowiek po prostu musi...

Nie liczę na szczęście w losowaniu, musiałabym nieźle przemeblować mieszkanie, by zmieścić to cudo, ale i tak po prostu muszę Wam to pokazać i spróbować szczęścia w losowaniu na blogu Make belive.


Przy okazji nowa, wspaniała strona ląduje w moich zakładkach...

PS. Może nie dołączajcie zbyt tłumnie do tego candy, co... ?

niedziela, 27 maja 2012

Szyję i żyję!

Po długich miesiącach zapomnienia wyjęłam wczoraj z walizki moją maszynę do szycia Janome JR1012 i okazało się, że nadal się kochamy, a rozłąka niewiele w tej kwestii zmieniła. W ciągu około 2-3 godzin po południu powstało mnóstwo rzeczy - w porównaniu do drutów tempo pracy jest naprawdę ekspresowe!!!

Zacznę od tego, z czego jestem najbardziej dumna - niedokończony haft guzikowy zyskał ładną, koronkową ramkę i właściwie czeka tylko na koraliki i oprawę, drugi prawdopodobnie stanie się urokliwą poduszeczką z lawendą o okrągłym kształcie. Niestety nie mam jeszcze lawendowego suszu - zamówiłam go wczoraj, lecz dotrze do mnie pewnie dopiero w połowie przyszłego tygodnia, więc przynajmniej do tego czasu, większość wczorajszych "wykonów" będzie niedokończona.



Oprócz tego uszyłam wczoraj kilka woreczków na lawendę o różnych rozmiarach i kształtach - w tamach odświeżenia umiejętności, bo dawno nie miałam do czynienia z maszyną. Muszę jednak powiedzieć, że teraz na pewno będę do niej siadać znacznie częściej, bo to wielka frajda mieć coś gotowego tak szybko.

Oto cały wczorajszy urobek na wspólnym zdjęciu:


Plan na dziś to natomiast uszycie czegoś poważnego - przejrzałam ten jeden numer Burdy, który mam w domu (w związku z planami przeprowadzkowymi wywiozłam dużą część rzeczy do rodzinnego domu i jeszcze nie miałam czasu poprzywozić tego z powrotem) i jestem zaskoczona jak wiele rzeczy z niego nadaje się do wykonania. Zazwyczaj zawieszam oko na 3-4 projektach - tym razem zaznaczyłam ich chyba z 8, wprawdzie nie są to tylko ubrania do uszycia, ale też mniejsze rzeczy, jednak to naprawdę bardzo dobry wynik. Materiały mam kupione już dawno, zatem nie pozostaje mi nic innego jak siadać do krojenia i szycia.

Kod dla Technorati: 72397CYA9YQY

sobota, 26 maja 2012

Chusta z Magic ArtYarn

Projekt znalazł się niedawno na liście projektów TO DO, którą pokazywałam w zeszły weekend. Już wtedy podejrzewałam, że to właśnie ona zostanie skończona jako pierwsza. I nie myliłam się - mimo upału na dworze to właśnie na pracę nad tym wełnianym projektem miałam największą ochotę. Niestety Mój Mężczyzna męczy się i pracuje na imprezie branżowej starając się wymyślić drugiego Facebooka albo NK, więc dziś zdjęcia tylko na plaskacza. Postaram się nadrobić fotki "naludziowe" w tygodniu, po tym jak wypiorę i zblokuję chustę (chociaż tym razem wydaje mi się, że ona już po prostu nie moze być piękniejsza)



Początki chusty pokazywałam już na blogu, pisałam też wtedy trochę o włóczce. Teraz gdy projekt jest gotowy nadal jestem z niej bardzo zadowolona, na pewno zrobię z niej kiedyś coś jeszcze. Myślę o jakimś prostym, szybkim sweterku, bo przejścia kolorystyczna są naprawdę wspaniałe, martwi mnie tylko to, że motki nie zaczynają się w tym samym miejscu i musiałabym kombinować, żeby np. uzyskać 2 podobne do siebie rękawy.

Wracając jednak do włóczki - jest naprawdę przepiękna! Kolory przechodzą płynnie, tworzą się ładne i równe pasy kolorów, jest na chuście także jedno miejsce, gdzie kolejne rzędy łączonej kolorystyczne przędzy utworzyły widowiskowy melanż. Większość dzianiny natomiast ma jednolity kolor, który łagodnie przechodzi od jasnego błękitu, poprzez kolor antracytowy do szarości i beżów. Naprawdę urokliwe. Zatem poniżej zobaczcie ułożenie kolorów na chuście i zbliżenie makro struktury włoczki.


Wybrałam wzór najprostszy z możliwych - ścieg gładki prawy z dodawaniem oczek rzędem narzutów na końcu. Nie chciałam, żeby wzór gubił się w na cieniowaniach i odwracał uwagę od piękna użytej włóczki. Mam jeszcze dwa zdjęcia całej chusty dla Was.

Mam nadzieję, ze projekt się Wam spodobał. Jeśli macie jakieś pytania to oczywiście skorzystajcie z komentarzy.

Dzisiejszy dzień jest dla mnie wyjątkowo długi, bo Mój Mężczyzna obudził mnie rano wychodząc z domu. Nie ma jeszcze 11, a ja już wykończyłam chustę, napisałam posta na bloga, posprzątałam trochę i poczytałam książkę. Dziś zatem plany mam ambitne, bo i czasu mam więcej niż zazwyczaj (zazwyczaj późno wstaję w weekendy). Na pewno znajdę czas na szycie, podgonię Wielki Projekt, który ostatnio jest moim oczkiem w głowie i na pewno wystarczy mi jeszcze czasu, żeby podgonić, któryś z projektów z listy rzeczy do skończenia :) 

To będzie dla mnie dobry dzień, czego i Wam życzę!

środa, 23 maja 2012

Haft z koralików i guzików - tutorial

Dziś kolejna porcja guzikowych inspiracji. Niestety nie udało mi się skończyć pierwszego dzisiejszego haftu, bo okazało się, że pudełko z koralikami pojechało do domu w obliczu planowanej przeprowadzki i nie wróciło, więc zabrakło mi materiałów wykończeniowych :)

Ale niezrażona wzięłam się od razu za drugi obrazek, żeby jednak coś dziś zrobić od początku do końca. Z efektu pracy jestem bardzo zadowolona, a na dodatek świetnie się przy tym bawiłam. 

Z teraz od początku...

Potrzebne materiały:
  • guziki
  • materiał
  • tamborek
  • igła
  • nici w kolorach pasujących do guzików
  • ołówek
  • projekt rysunkowy

1. Przygotowanie projektu - wzór musi być prosty, ważne by dostosować go do kolorów guzików, które posiadasz (niebo raczej nie może być zielone, a kwiaty czarne ;-P) Najlepiej narysować kilka pomysłów na papierze i wybrać najlepszy, do poszukiwania inspiracji świetnie nadają się kolorowanki dla małych dzieci.

2. Przygotowanie materiału - trzeba wybrać materiał, na którym będziemy wyszywać i wyciąć niewielkie kawałki. W moim wypadku mają one ma około 25x25 cm. Muszą one być na tyle duże, by bez problemu udało się go umocować na tamborku.


3. Mocowanie materiału - wycięty kawałek trzeba założyć na tamborek i mocno zacisnąć, by się nie przesuwał. Materiał powinien być założony dość ciasno.



4. Przerysowywanie wzoru - wybrany wzór trzeba przerysować z kartki na materiał używając ołówka lub specjalnego pisaka do tkanin.


5. Przymiarki guzikowe - w wypadku wzorów bardzo prostych nie jest to konieczne, jednak jeśli używamy guzików bardzo różnych albo wzór jest trudny warto to zrobić, by wiedzieć co gdzie przyszyć.



6. Przyszywanie guzików - czynność, która zajmuje sporo czasu i jest dość monotonna, jednak w porównaniu z tradycyjnym haftem i tak jest znacznie szybsza, wiec pracuje się przyjemnie. W moich projektach korzystam z guzików z recyklingu, więc mam dodatkową pracę - każdy z użytych guzików przecieram chusteczką dla niemowląt, by usunąć z niej kurz i brud. Szyjąc trzeba uważać, by guziki układały się równo w rzędach i nie przekraczały wyznaczonych linii. Niestety w wypadku haftu guzikowego nie ma możliwości skorzystania z innej metody niż ręczny haft. Aby umocować guziki nieruchomo w konkretnym miejscu trzeba wbijać igłę możliwie blisko krawędzi dziurek. Korzystając z kilku kolorów guzików warto mieć kilka zestawów nawleczonych igieł z różnokolorowymi nićmi i przyszywać odpowiednie guziki odpowiednim kolorem - to podkreśla barwę guzików i dodatkowo oddziela od siebie różnokolorowe elementy. Szyjąc trzeba pamiętać, by zachowywać po lewej stronie robótki jak największy porządek w ściegach i przyszywać guziki po kolei z jednej strony na drugą lub rzędami.



7. Przyszywanie koralików - w miejscach, gdzie kontur nie jest wypełniony, a pozostałe miejsce jest za małe na guzik trzeba naszyć koraliki w pasującym kolorze. Obowiązują tu takie same reguły jak w wypadku przyszywania guzików.



8. Elementy haftowane - niektóre elementy nie nadają się do wyszywania guzikami i koralikami, sięgamy wtedy po tradycyjne techniki hafciarskie - drobne linie haftujemy ściegiem łańcuszkowym, płaszczyzny zapełniamy ściegami płaskimi lub cieniowanymi. Jako wykończenie przy trudniejszych projektach, by podkreślić kształt warto kontur projektu przeszyć ściegiem w pasującym do guzików kolorze. Dzięki temu przedstawienie będzie bardziej czytelne.



9. Wykończenie - materiał z haftem należy wyprać, wyprasować na lewej stronie. Po tym można go dalej wykorzystywać jako obrazek zdobiący pomieszczenia, element innych projektów (np. poduszek, kosmetyczek itp.) Hafty guzikowe świetnie nadają się na prezent, bo są bardzo oryginalne, a wykonane starannie naprawdę robią wrażenie. No i co ważne bez trudu można je zrobić w jedno popołudnie.


Na koniec mam do Was prośbę. Jeśli skorzystacie z powyższego tutoriala, proszę, wrzućcie w komentarzu link do gotowej pracy. Będzie mi miło oglądać efekty Waszych zmagań mając świadomość, że to ja Was zainspirowałam...

poniedziałek, 21 maja 2012

Guzikowy naszyjnik

Znalazłam sporo pomysłów na kreatywne wykorzystanie dużych ilości guzików. Wczoraj przetestowałam pierwszy z nich i zrobiłam naszyjnik. Jestem zadowolona z efektu, chociaż już wiem jaki błąd popełniłam.


Nie miałam nici w pasującym kolorze, więc użyłam bardzo cienkiego drucika florystycznego. Niestety - efekt jest taki, że nie dość, że naszyjnik jest dość sztywny, to na dodatek końcówki trochę haczą. Muszę zatem przewlec guziki na mulinę i wszystko powinno być w porządku. Pierwszy guzikowy projekt uważam jednak za sukces :)


Jutro niestety nowego posta na blogu na pewno nie będzie, ale mam nadzieję, że braki nadrobię w środę, bo nie idę do pracy i cały dzień mam zamiar poświęcić na różnorodne robótkowanie. No i mam zamiar wreszcie siąść do maszyny - letnia pogoda sprzyja szyciu zdecydowanie bardziej niż dzierganiu, tym bardziej, że letnie rzeczy są zazwyczaj proste do wykonania :)

niedziela, 20 maja 2012

Guzikowy fetysz :)

Nie wiem czy kiedyś wspominałam Wam o tym, że uwielbiam guziki.


W dzieciństwie uwielbiałam przekładać i kompletować zbiór guzików mojej babci. Sentyment został mi do teraz. Ostatnio dałam upust mojej manii i kupiłam okazyjnie trochę guzików - konkretnie to ponad 2 kilogramy ;-P


Mój zbiór zatem znacząco się powiększył, a ja zastanawiam się co fajnego można zrobić z taką ilością guzików... Jakieś sugestie?

No i na koniec pokażę Wam moje ulubione guziki. Są przepiękne i pewnie nigdy do niczego ich nie użyję  bojąc się, że ich opalizujące piękno nie będzie dostatecznie podkreślone...


środa, 16 maja 2012

Błękitny szal z ażurem

Miałam ochotę na coś prostego i eleganckiego zarazem, najlepiej jeszcze z jakimś wzorem, którego nie znam. No i oczywiście musiał być ażur, więc wzięłam się za przeglądanie wzorów w książkach i gazetach i stanęło na podwójnej przeplatanej wstawce z 15 oczek. Wzór znajduje się w niezbyt przeze mnie lubianej książce "Robotki na drutach" Mary Webb.



Stwierdziłam, że raz to za mało, więc wymyśliłam sobie dwie. Potem pomyślałam, że potrzeba jakiegoś gładkiego odstępu, żeby to sensownie wyglądało, no i jakichś wykończeń przy brzegu i ostatecznie stanęło na 70 oczkach szerokości. Włoczka to Opus Diament, 100g/550m, 80% angora i 20% akryl.



Będę dziergać dopóki mi nie zabraknie włóczki. Mam tyko jeden kłębek, bo to pamiątka z podróży - często przywożę sobie takie gifty z wszelkich wyjazdów. Tym razem wydałam na te specyficzne "suweniry" 50 złotych i wyszłam ze sklepu z 4 kłębkami. Zresztą pokażę Wam zdjęcie:


Jeśli włóczki na szal zabraknie mi zdecydowanie, to najwyżej zatrudnię warszawskich znajomych do dokupienia mi kłębka w pasmanterii na Pradze i wysłania go do mnie, ale może jednak obejdzie się bez tego...

Z dwóch akrylowych kłębków w kolorze pomiędzy śliwką a bordo widocznych na powyższym zdjęciu mam zamiar wydziergać sobie jakiś komin na zimę, bo ich splot szalenie mi się spodobał, ale do zimy daleko, więc pewnie się jeszcze w międzyczasie rozmyślę :)

A na koniec jeszcze obietnica - stwierdziłam, że zamiast wyczerpującej relacji, będzie seria krótkich historyjek z podróży, które Was rozbawią i pokażą wszystkie smaczki naszej wyprawy, bo to była naprawdę niezwykła przygoda.

Na początek miała być historyjka paryska, więc słuchajcie...
Najbardziej kojarzącą mi się z Paryżem rzeczą będzie już na zawsze ciepły, świeżutki croissant i gorąca kawa z mlekiem w malutkim kubeczku kupowana pod ziemią, na stacji metra Invalides, za 2 euro. Nawet mimo bardzo niskobudżetowego charakteru tego wyjazdu to był luksus, na który pozwalałam sobie zawsze, gdy tylko była okazja. Kawa i rogalik ustawiały świat we właściwym położeniu o poranku... Brakuje mi też widoku plantów po wyjściu z metra, Sekwany na rzut kamieniem, złotej kopuły pałacu na wyciągnięcie ręki... Ale to właśnie kawa i croissant przywołują te wspomnienia najmocniej...
I z przykrością stwierdzam, że polskie specyfiki, które mają w nazwie "croissant" nijak się mają do oryginału, który jest lekko słodkawy, wielowarstwowy jak na cisto francuskie przystało i wspaniale maślany. Szukam tego smaku odkąd wróciłam i nic nie jest nawet do niego zbliżone...
Heh, miało być zabawnie, a wyszło melancholijnie...

wtorek, 15 maja 2012

400 Oberwatorów! Dziękuję!

Właśnie zerknęłam na licznik Obserwatorów i ze zdziwieniem zauważyłam, że jest tam już 400 osób. To dla mnie wielka radość, że tyle czytelników chce dowiadywać się o moich nowych postach. To dla mnie znak, że podoba się Wam to co robię, że lubicie odwiedzać tego bloga, że robicie to regularnie, że chcecie to robić nadal i obawiacie się, że moglibyście zgubić tego bloga w odmętach internetu lub o nim zapomnieć.


To ciekawe, że zbiega się to niemal dokładnie z 4. rocznicą istnienia bloga, który stworzyłam w 2008 roku. To niesamowite jak wiele zmieniło się w moim życiu dzięki temu, jak wiele zyskałam dzięki blogowaniu i dzięki kontaktom z Wami, zarówno tym wirtualnym, jak i tym realnym, które w ostatnim czasie są coraz bardziej intensywne, szczególnie we Wrocławiu.

Mnóstwo rzeczy się zmieniło, nawet blog nie jest już o tym, o czym był na początku. Ale niezmienne jest to, że ja wciąż chcę pisać i pokazywać moje zmagania z kolejnymi projektami, a Wy wciąż chcecie czytać, oglądać i komentować. 

Cieszę się, że jesteście ze mną i dziękuję Wam z całego serca towarzyszenie mi w tej niezwyklej drodze.

poniedziałek, 14 maja 2012

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Powiem szczerze mam już dość tych rozjazdów - od półtora miesiąca nie udało mi się spędzić w domu ani jednego weekendu. Pewnie część z Was mi zazdrości, jednak dla mnie w tej chwili to już problem i uciążliwość, a nie radość. Co gorsza najbliższy weekend też spędzę poza Wrocławiem, bo mam zaplanowany wyjazd firmowy do Szklarskiej Poręby.

Ale wracając do robótek i tematów okołorobótkowych, to czas moze przypomnieć co tam się robi i na jakim jest etapie, bo pewnie większość z Was już straciła rachubę. Niech to będzie dla mnie motywacja, żeby skończyć większość z tych rzeczy jeszcze w tym miesiącu. Zatem pracuję nad:
  • ogromny projekt (nic nie mówię, żeby nie zapeszyć, mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła się Wam tym pochwalić) - początek, plan jest dobry, teraz trzeba go tylko ukonkretyzować i zamienić w czyn
  • praca magisterska - wróciłam do niej po długiej przerwie i mam nadzieję, że tym razem uda mi się ją wreszcie poprawić i opublikować
  • Tworzy.pl - na razie hula tam wiatr, ale mam nadzieję, że niedługo uda się w ten projekt tchnąć życie
  • niebieska sukienka z Puchatki - brakuje półtora rękawa i kilku rzędów karczku, czyli gotowe jest około 80%
  • sweterek z Baby Aplaki - mam mniej więcej połowę rękawów, albo nawet jeszcze mniej, przód ani tył nawet nie ruszone, gotowe jest zatem około 25%
  • Chusta z Magic ArtYarn - dziergam już z drugiego kłębka, stan gotowości oceniam na jakieś 60%, ale muszę przyznać, że chętnie siadam do tego projektu, bo włoczka jest wspaniała, więc to właśnie chusta na największe szanse na skończenie w najbliższym czasie
  • moja Haruni dla babuni - wciąż leży i kwiczy, ta cienizna nie działa na mnie motywująco, mam jakieś 30-40% planowanej wielkości
  • śnieżne bolerko (nie pokazywałam chyba tego projektu na blogu) - wnerwia mnie że mam mnóstwo prucia (moher sic!) a na dodatek zabrakło mi włóczki, brakuje mniej niż połowy rękawa, od grudnia...
  • Esmeralda także w stanie niezmienionym leży zakopana w torbie z aktualnymi robótkami, po kryzie i mankietach śladu nie ma..., nie wiem jak określić jej stan, w sumie pierwotny projekt został wykonany, ale okazało się, że trzeba troszkę go doszlifować, no i tak leży i czeka na lepsze czasy...
  • Najnowszy projekt warszawski (rozpoczęty w weekend na obczyźnie) to szal z dość kudłatej włóczki w kolorze błękitnym, dość szeroki z ażurami, nie ma go chyba jeszcze nawet 5%
  • Na koniec jeszcze pochwalę się tylko, że w międzyczasie zrobiłam kilka moherowych broszek-kwiatów, z których jestem bardzo zadowolona
Przepraszam, że dziś bez zdjęć, ale nie mam już siły na kombinowanie ze światłem i kompozycją, bo niespodziewanie usunęłam dziś ósemkę (zabieg miałam zaplanowany na czwartek i jak poszłam go dziś przełożyć, to się okazało, że w sumie jak nie mam lepszych planów na popołudnie, to mogę teraz, bo jeden z pacjentów nie przyszedł). Męczyłam się z nią od powrotu z Paryża i naprawdę dała mi w kość.

Może w następnym poście przy okazji prezentacji, którejś z prac opowiem wam jedną z paryskich historyjek...

wtorek, 8 maja 2012

I ♥ Paris

Szalony Eurotrip  udał się nadspodziewanie dobrze...
Plan udało się zrealizować, do Paryża dojechaliśmy i ostatecznie spędziliśmy tam 4 noce. Wrażeń i doświadczeń mam tak wiele, że nawet nie wiem od czego zacząć opowieść, co Was zainteresuje, a co jest ekscytujące tylko dla mnie.

Zatem ograniczę się może do pokazania zdjęć mojego autorstwa oraz kilku zrobionych przez Mojego Mężczyznę. W sumie mamy ich ponad 200, więc to co zobaczycie poniżej to jedynie mały fragment. Niestety niewiele jest ujęć, z których jestem naprawdę zadowolona, bo Paryż to tłumy ludzi i samochody zaparkowane dosłownie wszędzie, więc czysty i przemyślany kadr to rzadkość. 














Jeśli macie jakieś pytania, potrzebujecie praktycznych porad dotyczących pobytu w Paryżu, podróży samolotem albo zwiedzania tego miasta, to wiecie od czego macie komentarze :)