Faery Ring rośnie w oczach (i na drutach), niedługo dotrę do części z warkoczami i dopiero zacznie się zabawa :-P O sweterku pisałam już w dwóch postach: tutaj i tutaj. Przyznaję, że szczególnie dobrze mu zrobiło Publiczne Dzierganie we Wrocławiu. Wprawdzie rozczarowała mnie ilość osób, bo byłyśmy tylko we dwie na Rynku, ale trudno, i tak było fajnie :) Projekt wygląda następująco:
PS. Bardzo mi się on podoba, aż żałuję, że nie używam takich rzeczy, bo wszystko mnie dusi...
Drugi szyjogrzej to tak na prawdę test wzoru warkoczowego z w/w Faery Ring. Chciałam zobaczyć jak się on prezentuje i przetestować go pod kontem błędów we wzorze i mojego rozumienia tematu, zanim zacznę go dziergać na swetrze, bo prucia byłoby znacznie mniej. Na szczęście wszystko idzie dobrze, więc będę miała ładny wzór na swetrze i drobiazg z Puchatki, która zajmuje mi dużo miejsca i której chcę się pozbyć. Zobaczcie sami jakie fajne warkocze:
Poza tym chcę się podzielić z Wami radosną nowiną, moje miasto - Wrocław - będzie Europejską Stolicą Kultury w roku 2016.
No i jeszcze na koniec mała drutowa anegdota.
Ostatnio zebrało mi się na marudzenie, że ja z tymi drutami tak babciowo wyglądam, że mogłabym mieć jakieś bardziej szałowe hobby itp. itd. Chyba każda robótkująca dziewczyna czasem tak ma... Akurat ta część opowieści jest mniej ważna. Najlepsza bowiem była reakcja Mojego Mężczyzny, który stwierdził, że to wcale nie nudne i babciowe, tylko designerskie. Humor poprawił mi się natychmiast, a pokłady miłości i wyrozumiałości z mojej strony wobec jego dziwnostek wzrosły o kilkaset procent :)