Powrót do pracy na 8 godzin dziennie powoduje, że trudno mi utrzymać codzienny rygor pisania na blogu. O robótkowaniu nawet nie mam kiedy pomyśleć. Od tygodnia nie miałam w rękach drutów ani wrzeciona. I to nie tak, że nie chcę - wymyśliłam sobie, że w niedzielę po obronie będę twórcza od rana do wieczora, to się rozchorowałam i tyle było z planów, bo cały dzień przespałam. Nadal nie jestem całkiem zdrowa...
Teraz na dodatek przygotowuję przyspieszoną wigilię dla przyjaciół no i część rodzinnej wigilii, więc nie wiem w co mam ręce włożyć.
Jestem zmęczona i chcę wreszcie odpocząć! Nie lubię Świąt...
po obronie, kiedy schodzą nerwy - potrzeba paru dni na dojście do siebie. ja niestety też nie miałam na to szansy, więc tym bardziej rozumiem.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Potwierdzam - ja też po obronie (czy każdym większym egzaminie, do którego musiałam się porządnie przygotować) jestem wypompowana przez kilka dni. I niestety też nie miałam możliwości wypocząć, bo obowiązki nie pozwalają. Ale na szczęście świadomość, że to już po wszystkim, przyspiesza to wypoczywanie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie o to chodzi, że bardzo potrzebuję odpoczynku, a teraz, jak na złość, zasuwam na dwóch etatach - w pracy i w domu.
OdpowiedzUsuńMój Mężczyzna bardzo mi pomaga w przedświątecznych przygotowaniach, ale to i tak za mało biorąc pod uwagę mój stan. Ale on też pracuje, robi ile może, więc nie mogę od niego wymagać jeszcze więcej...
Organizm domaga się relaksu i gdy tego nie dostaje chodzę i warczę na wszystko.