Nic mi się nie chce, infekcja nie odpuszcza i skutecznie uprzykrza mi dni...
Puchatka powoli się utylizuje i zaraz powinnam dotrzeć do czarnego ściągacza pod biustem, więc połowa pracy już za mną. Pierwszego koloru zostało mi tyle, ile widać na zdjęciu...
Zastanawiam się czy w ramach ekspresowej robótki nie zdecydować się na błyskawiczne wykończenie chusty, która miała być Haruni. Do babci pewnie się nie wybiorę na jej święto ze względu na fatalne samopoczucie, więc może chociaż wysłałabym jej w sobotę prezent. Zobaczymy czy dam radę...
Etap I konkursu na Bloga Roku dobiegł końca, wszystkim dziękuję za oddane na mnie głosy. Niestety, zgodnie z przewidywaniami, nie udało mi się wejść do półfinałowej dziesiątki :(
Zdrówka Ci życzę, a wszystko inne się samo poukłada. Twój blog, czy wygra czy nie i tak jest dla mnie jednym z najfajniejszych. Mogłabym Ci tu prawić komplementy i śpiewać peany, ale znasz swoją wartość i bądź nadal sobą,a sprawisz radość swoim fanom :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdrowiej:) Zgadzam się z Elusiek. Dla nas jesteś wygrana!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZycze zdrowka:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem, że najdłużej w chustach robi się właśnie ostatnie rzędy :)). Ale spróbuj - może uda Ci się ją skończyć na czas :).
OdpowiedzUsuńWena wróci razem ze zdrowiem, czego Ci serdecznie życzę :).
Przede wszystkim życzę Ci zdrowia, bo wraz ze zdrowiem wróci "chciejstwo".
OdpowiedzUsuńNiezależnie od sukcesów w konkursach, przede wszystkim życzę Ci poczucia sukcesu. Masz ogromny potencjał i z całej siły trzymam kciuki za Ciebie. Twój blog już jest sukcesem. Wierzę, że przed Tobą są jeszcze niezliczone sukcesy.
I czekam foty gotowej Haruni - to mój ukochany wzór chustowy i uwielbiam je oglądać we wszystkich możliwych wydaniach :)