Na spotkaniu jak zawsze było super. Tym razem wydaje mi się, że gości było nieco mniej, ale i tak można było podziergać i pogadać o włóczkach w doborowym towarzystwie. Milo spędziłam czas, a moje zapasy włóczkowe wzbogaciły się o 2 motki włóczki Angel, która jest mi potrzebna do skończenia szala dla babci oraz 3 motki skarpetkowej wełny w kolorze czekoladowym, z których powstanie czapka dla mojego mężczyzny.
Jako dowód kilka zdjęć ze strony sklepu:
W drutowych projektach widać niewielkie postępy, postaram się pokazać je w najbliższym tygodniu. A póki co wracam do łóżka wychorować się do końca, bo z Warszawy wróciłam z jakimś paskudnym wirusem.
Szkoda, że mieszkam tak daleko, bo z chęcią bym się wybrała na takie spotkanie.
OdpowiedzUsuń@Monia
OdpowiedzUsuńMoże gdzieś koło Ciebie ktoś też organizuje takie spotkania? W Polsce jest takich inicjatyw coraz więcej :)
Szczerze polecam takie spotkania na żywo, bo można podziwiać, co robią inni, wiele się nauczyć i przymierzyć się na żywo do wielu włoczek... Uwielbiam takie spotkania, wspólna pasja jest wystarczającym powodem, by obcy ludzie spotykając się w jednym miejscu mogli wspaniale spędzić czas.
Ale szkoda, że nie wiedziałam... Przecież mam rzut beretem ;)) Fajne spotkanie, zazdraszczam ;)))
OdpowiedzUsuńFajne fotki. Musiało być super.
OdpowiedzUsuń