Z dumą oznajmiam wszem i wobec, że zkończyłam pracę nad pierwszymi kwadracikami do kołderek za jeden uśmiech. Przy okazji powróciła miłośc do haftu, pierwsze moje zauroczenie craft'owe. Wczoraj uświadomiłam sobie przy okazji porządkowania mulin, że w zasobach mam jeszcze motki Ariadny z czasów zamin firma zaczęła numerować kolory. Jakby nie patrzeć minęło juz z górą 9 lat odkąd cioteczna babcia poświęciła tydzień na nauczenie mnie tego, co sama potrafiła. I tak jak wtedy najbardziej wciąż lubię haftowanie i szydełko mimo, że moje horyzonty są teraz nieporównanie szersze niż wtedy...
Poza tym dzisiejszy dzień muszę zaliczyć do wyjątkowo udanych - po pierwsze przyszły do mnie wreszcie wyczekiwane książki z Merlina i kupiłam płótno na obrus, który będzie prezentem na ślub, na który szykuję się w niedługim czasie.
A na koniec przedstawiam - oto Miś Kołderkowy i Pan Smerf :D
Kanwy są są zgięte od tamborka i nie były prasowane - stąd drobne zagniecenia :D
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Proszę, zostaw po sobie ślad, bym wiedziała, że ktokolwiek przeczytał to do końca :)