Kolejny efekt moich szkolnych zmagań - zdjęcia trójwymiarowe wykonane w technologii nazywanej anaglifem. Okazuje się zresztą przez przypadek, że jestem wyjątkowo na czasie w związku z ogólnoświatowym zachwytem nad filmem "Avatar" w 3D. Przy okazji muszę przyznać, że dałam się oczarować tej hollywoodzkiej superprodukcji - mimo wypominanych przez niektórych brakach w fabule i mojej świadomości techniki stworzenia tego filmu, przez trzy godziny grzecznie siedziałam w fotelu, a po wyjściu z kina czułam się rozczarowana, że nie otaczają mnie przepiękne plenery odległej w czasie i przestrzeni planety o nazwie Pandora. Efekty specjalne są super! Najlepsze chyba w dotychczasowej historii kina i warte każdego wydanego na nie centa. Na pewno za kilka tygodnie pojawią się trolle, którzy będą wyszukiwać w tym filmie błędów, jednak już teraz serdecznie ich olewam:) Zdecydowanie polecam fanom kina i fantastyki - na pewno ise nie rozczarują. Film jest tak przekonujący mimo nierealnych scenerii, że w ciągu trwania seansu znajomi próbowali łapać fruwające nasiona a ja uchyliłam się przed wirtualnym odłamkiem...
Ale do rzeczy - to fotografia trójwymiarowa, a konkretne anaglify, miały być tematem posta. Wystarczy więc zaopatrzyć się w specjalne okulary i podziwiać. W moim wypadku potrzebne są szkła niebiesko-czerwone, ale podobno przy zielono-czerwonych anaglify też działają. Enjoy!
czesc mama do Ciebe duza prosbe, czy mogłabys mi zdradzic jak to zrobiłas? jestesm studentka ASP i potrzebuje tego do projektu1 napisz prosze na moj email epigram@op.pl dziekuje bardzo z góry :)
OdpowiedzUsuń