Zaczęło się od Etsy - tam na polskim forum poznałam Ifonę, która szyje cudowne rzeczy. W zeszłym miesiącu na jednej z jej toreb zobaczyłam Gryzeldę-Mysz i wpadłam jak śliwka w kompot :) Nie było odwrotu i jak tylko wypłata przytuptała na konto pognałam na zakupy. I od niedawna mieszka ze mną moja własna torba z Gryzeldą. Oczywiście jest cudowna, warta każdej wydanej na nią złotówki, a nawet więcej i za żadne skarby świata nie dam się przekonać, że lepiej te pieniądze przeznaczyć na cokolwiek innego niż wspieranie zdolnych polskich rękodzielników. Uwielbiam zakupy u znajomych, jakość tworzonych przez rzemieślników przedmiotów to raj w porównaniu z masówką, a świadomość, że nikt nie ma identycznej jest oszałamiająca. No i jeszcze te wykończenia - uwielbiam przedmioty wykonywane i wykańczane z taką starannością, obcowanie z nimi na co dzień to prawdziwa przyjemność.
A jak ktoś woli chińszczyznę, bo tańsza, to bezdennie głupi jest i basta :) Na dowód kilka fotek, które niestety nie oddają miękkości tej torebki i faktury materiału z którego jest wykonana. Czas na wizualną ucztę.
I jeszcze na koniec polecam pracownię iFony - gdyby komuś zamarzyła się jednak unikalna torebka na nadchodzący sezon. Naprawdę warto!
Torba prześliczna!
OdpowiedzUsuńWow! Dopiero teraz znalazłam że tak mnie tu zachwalasz :) DZIĘKUJĘ za miłe słowa! Widzę że Gryzeldzie jest u Ciebie bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńMoja ukochana torebka - cały czas ja noszę, wszystko się mieści i wygląda czadersko. A te mlecze w tle to chyba była jakaś przepowiednia, bo teraz robię dyplom i jego tematem przewodnim są dmuchawce - no więc mysza w mleczach stała się faktem :)
OdpowiedzUsuń