Mam Puchatki całkiem sporo - jakieś 700 - 800 gramów czeka na sensowny pomysł wykorzystania.
Żeby było zabawniej nie w jednym kolorze, ale w trzech. Bo najpierw miał być dwukolorowy pled, a potem chciałam niebieski sweterek i dokupiłam, a jak przyszła paczka to się okazało, że kolory podobne, ale odcienie zupełnie inne. Więc mam po 300 gram lazurowego, błękitnego i jeszcze trochę czarnego.
Miałam już do tych kłębków sporo podejść i nie udało mi się nic ciekawego wykombinować, zaczynałam i prułam... A włóczka przewinięta z motków w ciasne, ale i tak duże kłębki zajmuje mi mnóstwo miejsca w "magazynie", więc co jakiś czas do niej wracam z nową koncepcją. No i wczoraj nastąpił raz kolejny - tym razem powstaje sukienka lub tunika, bardzo prosta, ozdobna jedynie dlatego, że wykorzystane zostaną kolorowe nitki. Poniżej macie projekt (w tajemnicy powiem wam, że szybciej było mi wziąć szkicownik i akwarelki niż bawić się w stawianie kresek na komputerze, tym bardziej, że nie mam myszki do laptopa, a przy okazji mam na koncie pierwszy tegoroczny rysunek)
Jak wymyśliłam tak zrobiłam i od wczoraj wieczorem mam już ponad 20 centymetrów dolnej części. Wszystko robię na okrągło, w tej chwili na drutach 5.5mm, włóczka to Puchatka, przerabiam 130 oczek w jednym okrążeniu.
Przepraszam za jakość zdjęć, ale bateria w aparacie mi padła i musiałam się ratować komórką.
Ciekawa jestem efektu końcowego, moja mama potrafiła robić na drutach oglądając równocześnie tv, była rewelacyjna, ja niestety nie odziedziczyłam po niej tego, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo nie żadna magiczna umiejętność - dziergam od roku czy dwóch i nie mam problemu z tym, by jednocześnie oglądać film czy serial na komputerze :) Nawet lepiej mi się ogląda, bo się nie nudzę, nawet film jest przeciętny, czy dany odcinek tak sobie się udał scenarzystom...
UsuńPraktyka czyni mistrza :)