Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 9 sierpnia 2012

Spotkanie drutowe i Angel

Spotkanie drutowe po raz kolejny odbyło się w ostatnią sobotę w siedzibie sklepu e-dziewiarka we Wrocławiu. Jako, że nie mam daleko i trudno jest mi wyobrazić sobie przyjemniejszy sposób na spędzenie sobotniego popołudnia, to oczywiście popędziłam na spotkanie w podskokach. Miałam napisać o nim wcześniej, ale ostatnio jestem dość zajęta i dopiero dziś znalazłam chwilę. Zdjęcia z posta pożyczyłam ze strony sklepu, bo własnych fotek nie posiadam.

Zacznę od jedynego zdjęcia na którym widać mnie całą - oto dowód, że rzeczywiście tam byłam. Proszę pomińmy milczeniem moją minę...


Znalazłam się na jeszcze jednej fotce i ona w ogóle jest mistrzostwem świata, same zobaczcie:


Spotkanie zaowocowało oczywiście zakupami - do domu przytaszczyłam metalowe druty Addi 1,5 mm z żyłką 80cm, drewniane druty 2 mm z żyłką 80cm z Knit Pro oraz niespodziewanie 5 motków bambusa z Alize, bo jak wymacałam jeden z przyniesionych szali, to stwierdziłam, że koniecznie muszę mieć z tego czegoś top na lato. Przekornie kupiłam sobie więc 250 gram kłębków w kolorze czarnym, idealnym na upały... Nawet mam już pomysł na wzór, ale o tym może więcej jak słowo stanie się ciałem, czyli jak zacznę dziergać.

Muszę powiedzieć jeszcze o tytułowym Angelu - otóż uśmiechnęło się do mnie szczęście i w mufince znalazłam niespodziankę. Oczywiście nie był to kłębek, tylko karteczka, ale efekt finalny to 25 gram cienowanego super kid mohairu z jedwabiem - Angel Prints Debbie Bliss, które zamieszkało ze mną. Jest cudowne i fantastyczne, no i w ogóle cud, miód i orzeszki... 

Oczywiście spotkanie jak zawsze mnie natchnęło do robótkowania, więc mimo nawału zajęć w ciągu ostatniego tygodnia wieczorami dziergam sobie, co stanowi miłą odmianę po tygodniach, kiedy druty leżały walnięte w kąt.

Dzięki kilku godzinom w sobotę i odrobinie troski w ciągu tygodnia rękawy alpakowego małego sweterka dodziergały się już niemal do pachy i chociaż są na styk, to jestem z nich zadowolona, więc jeszcze tylko główka rękawa (AAA! Na pomoc! Będę to robić po raz pierwszy!) i pierwsza część sweterka będzie oficjalnie uznana za skończoną.

No a teraz trochę więcej o Angelu...
Wczoraj wieczorem przerażona perspektywą wykańczania rękawów stwierdziłam, że muszę dać sobie czas na przemyślenie i zacząć coś innego. Od razu pomyślałam o wygranym kłębku, bo on taki śliczny i taki samotny... Wzięłam się zatem za moje nowe brytyjskie książki (napiszę może o nich więcej w najbliższym czasie) w poszukiwaniu wzorów, narzuciłam oczka i dziergam border. Do tego dołożę prawdopodobnie gładkie wykończenie szalikowe o łezkowanym kształcie - wymyśliłam sobie, że ostatecznie będzie to średnio szeroki ażurowy brzeg w paski (moj Prints jest pięknie cieniowany), a do tego środek w jednolitym kolorze z tej samej palety - prawdopodobnie błękitnym lub zielonkawym. Kształt pewnie będzie zbliżony do popularnego Semele czy Annis. Na razie nie ma tego dużo, ale coś już widać (przerobiłam 20 rzędów):


Jakby się ktoś pytał o kłębek, to jest i owszem...


No i to chyba tyle na dziś.

2 komentarze:

  1. Ale śliczną wełenkę wygrałaś! Zrób szybko, proszę, bo jestem ciekawa co tam dalej z motka się rozwinie. A już się pięknie zapowiada. Zazdroszczę spotkania, niestety, nie mogłam przyjechać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej,cudny ten kłębuszek,to co zaczęłaś pięknie wygląda,będzie coś ładnego:).

    OdpowiedzUsuń

Proszę, zostaw po sobie ślad, bym wiedziała, że ktokolwiek przeczytał to do końca :)