Dziś bez zdjęć, bo jestem daleko od mojego komputera i odpoczywam w domu.
W każdym bądź razie złożyłam wczoraj prace w Instytucie w Opolu... Oczywiście nie obyło się bez przygód, ale nawet nie będę pisać, wolę tego nie pamiętać. Ile nerwów kosztowała mnie ludzka niekompetencja i źle pojęty luz, to wiem tylko ja...
Wydawało mi się, że dużo to zmieni, bo już tak na prawdę nic już nie muszę. Mój czas wolny jest naprawdę wolny. A tu niewielka różnica... No, może oprócz tego, że mogę się wyspać. Po tych morderczych tygodniach spodziewałam się większej zmiany, gdy się skończą.
Obrona w sobotę, kilka drobiazgów jeszcze do tego czasu trzeba ogarnąć, ale to już detale.
A robótkowo coś się wreszcie u mnie dzieje. Przędę dalej oliwkowo-żółtą czesankę. Po drodze do domu w autobusie zaczęłam szydełkować seledynową chustę, pokażę ją jutro. Kilka prac w domu czeka jeszcze na wykończenie, będę mogła się wreszcie za nie zabrać i pokazać na blogu. Może będę bardziej na temat na blogu znów zaczną się pojawiać przede wszystkim moje prace, a nie paplanina...
sobota, 10 grudnia 2011
I co? To tyle?
21:55
2 comments
ukradkiem ciągle czytam, czytam, czytam :)
OdpowiedzUsuńi czekam z niecierpliwością na efekty obrony :D
odpoczywaj i regeneruj siły przed tym wydarzeniem!!!
Cieszę się, że zaglądasz :)
OdpowiedzUsuńFotki prac postaram się pokazać najszybciej jak to będzie możliwe, pewnie zaraz po obronie :)