Przesyłka ze Stanów szła i szła (zamówiłam ją zaraz przed świętem dziękczynienia, więc sama jestem sobie winna, bo została wysłana dopiero 5 dni od zakupu :), ale wreszcie doszła!
Dziś rano wyjęłam ją ze skrzynki. W pracy siedziałam jak na igłach, byle tylko już móc popatrzeć, pomacać, pokręcić...
A w środku były takie cuda:
Zastanawiam się teraz jak by to było trzymać w dłoniach jeszcze bardziej luksusowe czesanki - z alpaki, BFL czy jedwabiu...
Piękne wrzeciona, oj będzie się działo:)
OdpowiedzUsuń@WoolArtStudio
OdpowiedzUsuńPowiem ci nawet w sekrecie, że będzie się przędło i działo :)
Przypadkiem zasłyszałam sekret:) Dobrze, nikomu nie powiem:))
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle prezentuje się ten nasz krajowy maluch przy tych trzech mercedesach:)))
Na zdjęciu różnice nie są aż tak widoczne, ale zapewniam cię, że mercedesy kręcą się jak marzenie, długo i stabilnie.
OdpowiedzUsuńA mątewka, no cóż... wprawienie jej w ruch wymagało znacznie więcej zachodu, patyk jest za gruby i w ogóle wygląda jak biedny kopciuszek przy tych cackach. Ale sentyment dla niej na pewno mi zostanie na długo, bo dzięki temu mogłam zacząć. To jak pierwsza miłość - tego się nie zapomina i sentyment zostaje na zawsze :)
wrzeciona piękne, a co do czesanek to masz rację im więcej poznasz tym bardziej będziesz się dziwić nad mnogością i różnorodnością gatunków - każdy znajdzie coś dla siebie :))
OdpowiedzUsuńPiękne te wrzeciona - niech się dobrze sprawują :).
OdpowiedzUsuńA dotykanie czesanki z alpaki czy BFL jest niesamowicie przyjemne :).
@Frasia
OdpowiedzUsuńJuż biorąc pod uwagę różnice w obcowaniu z różnymi mniej szlachetnymi włóknami jestem pewna, że kontakt i praca z najwspanialszymi z nich to musi być niezwykła przyjemność...
Piękne. Niech się cudne kręcą. Dla mnie mistrzostwem świata są wrzeciona z Anglii. Ceny wysokie,ale każdy grosz uczciwe wydany. Nie spotkałam lepszych wrzecion niż właśnie te ( na blogu z Pragi jest link ). Jeśli będziesz chciała mieć mercedesa+, to z pełną odpowiedzialnością polecam właśnie te.
OdpowiedzUsuńZobaczysz co się będzie działo, jak zaczniesz farbować włókna i poza dotykiem cieszyć oczy kolorami - własnymi :))
Serdeczności, fanaberia
@Fanaberia
OdpowiedzUsuńStraszysz mnie! Co więcej, wiem, że masz rację i że dokładnie właśnie tak będzie, bo już podczas farbowania gotowych włókien miałam niezłą radość...
Teraz choruję jeszcze na kołowrotek, ale póki co to wydatek poza moim zasięgiem, więc "nasieszam" się wrzecionami...