Niestety, trzeba było wrócić już do szarej codzienności, zwykłego wrocławskiego życia... Brakuje mi bardzo przyjaciół (pozdrowienia dla Kota i Gosi :D) i niezwykłej atmosfery ich kawalerki na Marymoncie. I metra mi brakuje, i łażenia bez celu po obcym mieście, i wieżowców ze szkła i stali, i Mac'a mi też brakuje bardzo... Wielu rzeczy mi w ogóle brakuje po powrocie...
Na otarcie łez kilka fotek, a żeby nie było tak całkiem nie na temat to na końcu fotki i krótkie opisy wyjazdowych, sylwestrowo-noworocznych robótek :)
No i fotki robótkowe zgodnie z obietnicą :)
Szary szyjogrzej szachownicowy (tak konkretnie to pół szyjogrzeja, bo na tyle wystarczyło włóczki). Z Elian Classic robiłam dawno temu Wielki szal zimowy, a to jest samotny kłębek, który został mi po tamtej robótce. Postanowiłam go więc przerobić na coś użytecznego...
Wzór znów prościutki- robótka na okrągło, ściągacz 5x5 przez 7 rzędów, a potem tam gdzie były oczka prawe robią się lewe i na odwrót, przerobić kolejne 7 rzędów i tak w kółko dopóki jest włóczka :) Wygląda to następująco:
Mam też już całkiem sporo chusty z bawełnianej włóczki Jeans produkcji YarnArt.
Muszę Wam powiedzieć w sekrecie, że to jedna z moich ulubionych włóczek. Na wiosnę na pewno sprawię sobie z niej coś większego, jakiś top, albo moze nawet sukienkę... Jest bardzo miła w dotyku, zaskakująco wydajna (motki po 50, a nie po 100 gram!), lekko lejąca, dość gruba no i na dodatek niezbyt droga. Bardzo przyjemnie się z nią pracuje... Kiedyś pokazywałam szal ażurowy na drutach zaczęty z tej włóczki, ale jakoś nie mogłam się z nim dogadać później i tak leży czekając na lepsze czasy, a że kłębków miałam dużo to do Warszawy zabrałam ze sobą 4 licząc na to, że jakby co to 2 i tak na szal wystarczą, a z tych wykombinuję prostą chustę robioną gładko i wykończoną dwoma rodzajami ściągacza. Robi się to łatwo, liczenia i cudowania nie ma tam wcale, a robotka wychodzi bardzo urokliwa mimo swojej prostoty. Idealna rzecz do dziergania w podróży, o czym zapewniała niedawno Frasia.
W każdym bądź razie w Polskim Busie wczoraj w nocy powstał spory kawał robótki, bo nie mogłam spać i dziergałam prawie przez cały czas podróży (około 7 h). Nawet nie mam jak porządnie pokazać Wam wielkości tej chusty, bo mi żyłki w drutach brakuje, żeby porządnie ją rozciągnąć, na fotce jest więc rozciągnięte tylko pół chusty, a reszta widoczna jest w postaci gruchmołka :)
Tę szarą chustę widziałaś u mnie :)). I miałam rację, że jest to świetna robótka na podróż! Twoja chusta zapowiada się świetnie. Czekam teraz na efekt końcowy :).
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki wzorek dołożysz do tego sporego początku ?
OdpowiedzUsuń@Frasia
OdpowiedzUsuńTak, to właśnie u Ciebie widziałam!!! W poście już poprawione, więc wszyscy mogą zobaczyć jakie cudności szare mnie natchnęły...
@Makramka
Chusta będzie bardzo podobna do tej wydzierganej przez Frasię, tylko prawdopodobnie będzie miała szersze ściągacze - pojedyńczy z co najmniej pół kłębka, a wykańczający prawdopodobnie z całego kłębka, a może nawet z jeszcze większej ilości włoczki.
gruchmołek :D
OdpowiedzUsuńTesknie troche za Warszawa, mieszkalam tam przez trzy i pol roku :).
OdpowiedzUsuńMaca koniecznie sobie spraw, zmieni Ci sie jakosc zycia. A co do przywozenia wloczki z wyjazdow to ja tez tak mam i w tym roku nawet mi sie udalo tylko oprocz Wloch bo okazalo sie, ze w sierpniu wlasciciele wszystkich sklepow ktore namierzylam udali sie na wakacje :(
@pimposhka
OdpowiedzUsuńCo do Mac'a to długo już jest na liście zakupowej, ale ciągle są jakieś ważniejsze wydatki. Poki co chyba wyżej pozostaje aparat fotograficzny, ale wciąż łamię się nad decyzją o sprzedaży mojego dotychczasowego Lumixa. Trudny orzech do zgryzienia, ale w tym roku na pewno znajdzie u mnie dobry dom sprzęt spod znaku nadgryzionego jabłka...
Ej... a mi brakuje Wrocka!!! Przez 4,5 roku związana emocjonalnie, potem przez 7 lat Siostrzanie. Jako rodowitej warszawiance właśnie miasta Breslau mi brak :(
OdpowiedzUsuńZamienimy się???
@Aploch
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna oferta, muszę ją rozważyć...