Na początku szybka relacja z frontu dyplomowego:
Linoryt 1 - 100%
Linoryt 2 - 100%
Linoryt 3 - 0% (właśnie go zaczynam)
A teraz już do rzeczy
Dziś mija miesiąc mojego codziennego blogowania. Dla mnie to powód do wielkiej radości. Bo się udało mimo niesprzyjających warunków! Myślę sobie o ile prościej będzie gdy natłok zajęć będzie mniejszy i aż mi się serce raduje... Przy okazji przypominam, że gdyby ktoś chciał podjąć wyzwanie i umieścić na swojej stronie podobny licznik codziennego blogowania wystarczy skorzystać z powyższego linka, a na stronie wybrać tylko datę początkową i wkleić odpowiedni kod na swojego bloga.
O moich spostrzeżeniach pisałam już wcześniej - możesz przeczytać tamto podsumowanie tygodniowe, jeśli chcesz. Tym razem chcę wam opisać moje odczucia po miesiącu spędzonym z Wami:
- poświęcam na bloga sporo czasu
- czasem jest mi trudno wygospodarować czas na pisanie, ale się staram
- moje posty są krótsze niż wcześniej
- zazwyczaj na post poświęcam mniej czasu niż wcześniej
- powstają jednak także bardziej rozbudowane posty, do których zbieram materiały przez dłuższy czas - takim przykładem jest post o tym, co można zrobić z resztek włóczki, który wymaga ode mnie sporo poszukiwań albo cykl z kursem linorytu, który robię przy okazji dyplomu
- tematów mam znacznie więcej, więc nie grozi mi brak pomysłów na następne posty
- jestem bardziej twórcza, bo staram się mieć jak najwięcej rzeczy do pokazania
- organizacja czasu staje się u mnie mistrzostwem świata, żeby wszystko zmieścić w jednej, krótkiej dobie
- poruszam na blogu więcej tematów niż wcześniej, zazwyczaj posty są ze sobą jakoś powiązane
- częściej piszę też o bardziej życiowych, prywatnych sprawach
- ruch na blogu w ciągu miesiąca codziennego pisania zwiększył się niemal trzykrotnie, na co złożyło się kilka czynników, m. in. poprawienie moich pozycji w wynikach wyszukiwania przez Google, odwiedziny stałych czytelników oraz trwające candy
- Wasza obecność mnie motywuje - mam szaloną wenę i chęć do pracy, wiedząc że ktoś patrzy, setki pomysłów kłębią się w mojej głowie...
- jestem na bieżąco jeśli chodzi o obserwowane blogi, czytam prawie każdy Wasz post, chociaż nie zawsze komnetuję
- udowodniłam sobie, że potrafię robić cokolwiek regularnie, codziennie i przez dłuższy czas, dla mnie to naprawdę wielka sprawa. I to chyba dla mnie jest największa wartość codziennego blogowania.
Z licznika skorzystałam :) A na Twojego bloga zaglądam zawsze po opublikowaniu nowej notki - ponieważ korzystam z czytnika :P
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Ooo! Fajnie. Wiem, że masz często notki, możesz sprawdzić od kiedy posty są codziennie i wybrać odpowiednią datę początkową. no chyab że masz na myśli świadome codzienne blogowanie, to wtedy pewnie rzeczywiście dzisiejsza data jest najbardziej odpowiednia. Cieszę się, że będziesz korzystać z licznika :)
OdpowiedzUsuńTylko pogratulować..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne wyzwanie, też się zastanawiam:)
OdpowiedzUsuńJa zaglądam do Ciebie w sumie już trzeci raz w ciągu tego tygodnia.
ciekawe spostrzezenia! musze przyznac ze zagladam wtedy gdy sama pisze notke u siebie, niestety czas mam ograniczony, czesto jest tak ze albo komp albo druty... a jak wybiore internet to potem nie moge sie oderwac od przegladania np ravelry :o)
OdpowiedzUsuńGratuluję ;)
OdpowiedzUsuńa zaglądam często- chociaż nie zostawiam po sobie śladów. Staram się oglądać obserwowane blogi codziennie lub prawie codziennie ;)
Kasiu, w moim wypadku codzienne blogowanie trochę ukróciło internetowe surfowanie, bo jak będę tylko siedzieć na blogach czy Ravelry, to nie będę miała co pokazać! Więc tylko patrze co na ulubionych blogach, zaglądam na chwilę żeby podziwiać wzorki i może coś nowego wybrać, no a potem jeszcze zerkam do robótkujacych dziewczyna na Facebooka i myk-myk do swoich projektów!
OdpowiedzUsuńWchodzę tak często, jak publikujesz :) Jak widzę nowy post w swoich subskrybcjach, to go klikam i tyle.
OdpowiedzUsuń